(...)
Trzy hausty powietrza, dziesięć dkg suszonych marzeń.
Dwie szklanki odwagi. Pikanteria do smaku.
Wysypać garść marzeń, zalać płynną odwagą.
Namaczać aż do ośmielenia.
Wymieszać delikatnie z powietrzem.
Powstałych pęcherzyków nie naruszać. Śnić.
jestem na tak ;)
OdpowiedzUsuń😎
UsuńZabrakło mi słów ...
OdpowiedzUsuńOczarowana treścią...
Cmok :)
Macham do Ciebie łapką
Usuńi posyłam uśmiech:)
Piękna muzyczna oprawa :)
OdpowiedzUsuń:*
UsuńSuszyłam ostatnio dziką różę - przypuszczam, że ubyło jej trochę wartości. Co jeśli z marzeniami jest tak samo?
OdpowiedzUsuńNawet jeśli, nie wszystkie marzenia jesteśmy w stanie zrealizować na gorąco i co wtedy?
UsuńMożna je porzucić, lub (za)trzymać, za(suszyć), by
któregoś jesiennego wieczoru...No Wiesz j.w
:)
Wiem, wiem; tak tylko jesiennie się droczę. :-)
UsuńNawet podsuszone to już jakieś a nie żadne (może tylko nieco dłużej trzeba namaczać). ;-)
Zaczepa:P moja ulubiona:):*
Usuń