(...)
Widziałam ptaki, kręciły kółka intuicji na niebie. Chodziłam po deszczu z weneckim parasolem w kolorze różu. Na ulicy stał wyrzeźbiony mężczyzna. Kilka metrów dalej czekała jego żona. Pięknie wyglądali. Spotykałam uśmiechnięte, nieznajome twarze. Odpowiadałam uśmiechem.
Były rozmowy ze słowami. I bez słów. Były łzy. Ataki śmiechu z niewyspania. Zamyślenia.
Istnieją wolności cenne i cenniejsze. Są chwile magiczne. Jest czas na zatrzymanie.
Przez kilka dni byłam w podróży.
„Dziwna rzecz z tymi rzekami i drogami- rozmyślał Ryjek.
-Widzi się je, jak pędzą w nieznane, i nagle nabiera się strasznej ochoty, żeby samemu też znaleźć się gdzie indziej, żeby pobiec za nimi i zobaczyć, gdzie się kończą...”
Tove Jansson